środa, 8 kwietnia 2015

Koronkowy (k)raj


Choć nie mieszkam już w Gruzji, najwyraźniej kraj ten długofalowo zagościł w moim życiu i co jakiś czas w najdziwniejszy sposób daje o sobie znać. Ty razem tuż przed świętami wielkanocnymi otrzymałam przemiłe zaproszenie do Ambasady Gruzji w Ankarze na wystawę "Koronkowy Raj". I choć budynek Ambasady znajduje się w dosyć odległej od centrum okolicy, to z czystej ciekawości postanowiłam tam zawitać i odświeżyć gruzińskie wspomnienia.

Obowiązkowe flagi Gruzji i Turcji



Budynek Ambasady Gruzji z zewnątrz

Gościnnie otwarta brama

A tu już wewnątrz ambasady- jasno i przestronnie

Wystawa zorganizowana została przez kobiety z gruzińskiej diaspory żyjącej w Turcji w regionie Gönen, czyli w północno-zachodniej części kraju nad morzem Marmara. Nie wiedziałam o tym, ale okazuje się, że w wyniku toczących się pod koniec XIX w. wojen rosyjsko-tureckich  w tamtej okolicy osiedliło się wielu migrantów z regionu Kaukazu i Bałkanów i do tej pory funkcjonuje tam sześć typowo gruzińskich wiosek założonych przez osadników z okolic Batumi. Kobiety z tego regionu nadal kultywują rodzinne i narodowe tradycje, a jedną z nich jest właśnie sztuka robienia na szydełku przepięknych jedwabnych i nylonowych koronek, szali, naszyjników oraz wielu innych ozdób. Każdy z prezentowanych wzorów ma swoją unikalną nazwę- "róża w koszyku", "liść topoli", "korona panny młodej", "kwiat dyni" i wiele innych. Och, czegóż na tej wystawie nie było!!! Popatrzcie sami:

Oryginalne naszyjniki

Taki ręcznie robiony komplet to koszt ok. 3000 PLN

W sam raz na romantyczną kolację
Ręcznie robione naszyjniki i zawieszki
Przepiękne serwety, chusty i szarfy



Oczywiście dodatkową atrakcją wystawy było przepyszne gruzińskie wino oraz możliwość wymienienia kilku zdań w kartuli z innymi zaproszonymi gośćmi, a nawet z samym Ambasadorem. No cóż, kto wie, może przy jakiejś okazji wybiorę się do Gönen poobserwować gruzińskie życie na tureckiej ziemi?


Cóż za miły oczom widok!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz