czwartek, 3 listopada 2016

Zmarli, którzy nie odchodzą


Rok temu w nawiązaniu do polskiego listopadowego zwyczaju odwiedzania cmentarzy  opisywałam kilka ciekawych i zupełnie odmiennych od naszych grobów gruzińskich (do poczytania TUTAJ). Tym razem wpisując się w klimat zaduszkowej zadumy chcę pokazać inne sposoby upamiętniania zmarłych, które są mocno zakorzenione w gruzińskiej tradycji.

Gruzini bardzo szanują swoich przodków i przekłada się to na szacunek dla wszystkich zmarłych. Pamiętam, jakim wielkim zdziwieniem było dla mnie na początku obserwowanie gruzińskich pogrzebów czy przydrożnych kapliczek- "karmników" ustawianych w najdziwniejszych miejscach (o tym zwyczaju pisałam TUTAJ). Dla przypomnienia- chodzi o niewielki konstrukcje w kształcie budek lub domków, które upamiętniają miejsce czyjejś tragicznej śmierci (najczęściej w wypadku). Bardzo często znajduje się w nich wizerunek zmarłego, a oprócz tego obowiązkowo stawiana jest butelka z alkoholem- zwykle z czaczą lub domowym winem, w okolicach Nowego Roku może to być butelka szampana. Gdy przystaje się obok takiej budki w dobrym tonie jest wzniesienie toastu za zmarłego.

Fotografia już wyblakła, ale butelka wymieniana na bieżąco

Nie dajcie się zwieść pozorom- butelka po wodzie mineralnej kryje czaczę


Podobne wizerunki zmarłych można spotkać na wsiach przy małych lokalnych źródełkach i ujęciach wody. Nie udało mi się zrozumieć, skąd bierze się akurat ten zwyczaj- może chodzi o to, aby spragniony podróżny pochylił głowę przed tymi, którzy odeszli? a może to po prostu taka wersja pomnika dla osób, które prawdziwym pomnikiem pośrodku wioski nie mogłyby zostać uhonorowane?

Portret dziecka w wiosce Pakhulani
Bardziej skomplikowana konstrukcja w wiosce Rukhi


Tak ogólnie w Gruzji ma się wrażenie, że zmarli nigdy do końca nie odchodzą. Czas po czyjejś śmierci nie zamyka się tak jak u nas pogrzebem. W domu osoby zmarłej wystawia się w oknie jej fotografię, która teoretycznie powinna zniknąć po wielkiej rodzinnej imprezie kończącej 40-dniowy okres żałoby. Bardzo często tak się jednak nie dzieje- fotografie zostają w oknie na wiele dłużej, a nawet bywają wmurowywane w ściany budynku i pozostają tam już na wiele pokoleń.

Wystawiona w oknie fotografia oznacza, że w tym domu niedawno ktoś zmarł
Tutaj portret zmarłego powieszono już na stałe
Ten zmarły już nie odejdzie


Bardziej ekstremalnym rozwinięciem tej tradycji jest zwyczaj noszenia broszki z portretem zmarłego. Spotyka się je bardzo często, głownie u osób starszych, które straciły bliskich członków rodziny. Broszki są najczęściej niewielkie, rozmiaru dużego guzika, a przypinane są zarówno do koszul czy sukni, jak i do wierzchnich okryć. Tutaj również czas żałoby powinien trwać 40 dni, ale według moich obserwacji takie przypinki pozostają częścią ubioru już na zawsze (a przynajmniej na bardzo długo).

Na kurtce mężczyzny widać przypinkę ze zdjęciem zmarłego
(źródło: internet)

Na koniec jeszcze jeden ciekawy zwyczaj- podczas każdej biesiady jednym z obowiązkowych toastów, zaraz po toastach "za Boga" i "za Ojczyznę", jest toast "za przodków" albo "za zmarłych", a dopiero w następnej kolejności spełnia się toasty za żyjących. Bardzo to znamienne, prawda?



2 komentarze:

  1. Najbardziej ekstremalnym przypadek jaki jest mi znany to pewna kobieta która zmarłego syna zmumifikowała i on stoi u niej w głównym miejscu w domu przykryty szkłem. Ona go przebiera raz do roku w inne ubranie. Cały czas przed domem stoi też jego bmw które jest pożyczane przez członków lokalnej społeczności w razie potrzeby (bo tam sobie pożyczają samochody bez żadnego problemu) - tak jakby syn był cały czas w domu i to on udostępniał sąsiadom ten samochód.
    Co do zwyczajów to, nie wiem czy tak jest we wszystkich rejonach ale jeżeli chodzi o okolice Tsalenjikha-Mukhuri to głównie zostawia się jedzenie na grobach, charakterystyczne jest też polewanie wody na grób ruchem na krzyż (aczkolwiek sam symbol krzyża na grobie w tych okolicach to rzadkość). Bardzo silnie przestrzegają nie jedzenia mięsa przez te 40 dni. No i brak tańców nawet na weselnych suprach przez rok od śmierci najbliższej osoby. Co do tych toastów to za zmarłych pije się ze, specjalnego powiedzmy, naczynia jakoś związanego z tym kto odszedł - ja konkretnie piłem w jednym przypadku z rogu (zwierzęcego) a w drugim nie wiem co to było - coś drewnianego. Każdy z mężczyzn bliżej związanych ze zmarłym nalewa sobie do tego pojemnika wina, mówi o zmarłym i pije.
    Najbardziej jednak poruszającym elementem tych tradycji związanych ze śmiercią bliskich (czy też jej wspomnieniem) jest lament kobiet nad grobem. Byłem świadkiem gdy trzy kobiety rozpaczały nad grobem (konkretnie moja żona, moja teściowa i jej siostra) i jest to naprawdę poruszające. Nie da się opisać. Jest nawet taki tradycyjny gruziński utwór który się nazywa jakoś tak "Płacz kobiet we wsi" - nie pamiętam dokładnie - ale chodzi w nim właśnie o opłakiwanie zmarłego. Tam zmarli nie odchodzą.
    Pozdrawiam. Leszek.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze słyszę o tak ekstremalnym przypadku, ale w sumie nie jestem za bardzo zdziwiona, to współgra z gruzińską tradycją. Resztę zwyczajów znam też z innych regionów Gruzji, z taką różnicą, że groby polewa się winem lub czaczą a nie wodą. Dzięki ogromne za ten wpis, bardzo interesujący! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń